Co tutaj poszło nie tak?
Stylistka okrutnie dołożyła sobie roboty!!
Bo że z brzydkiego ulepka można stworzyć piękny kształt paznokcia… to wiemy! Jeśli tylko został poprawnie podłożony szablon, takie modelowanie nie będzie stanowić żadnego problemu.
Pytanie tylko: po co utrudniać sobie życie?
Taka bezkształtna kupka żelu może świadczyć o tym, że stylistka dopiero zaczyna naukę poprawnych technik modelowania – i nie na w tym nic dziwnego! Spokojnie! Nie od razu Kraków zbudowano! Jeśli jednak pracujesz od dłuższego czasu, a Twoje paznokcie przed piłowaniem nadal wyglądają w taki sposób… to przemyśl sprawę czy rzeczywiście chcesz:
– tracić 100% czasu więcej na aplikowanie żelu na TAKIE paznokcie?
– tracić 100% więcej kasy na modelowanie paznokci tak wielką porcją produktu?
– tracić 300% czasu więcej na piłowanie TAKICH paznokci?
– narażać nadgarstek, kark, oczy i płuca poprzez zwiększoną ekspozycję na produkt
– męczyć klientkę potrzebą wydłużonego czasu zabiegu.
Zakładam optymistycznie, że żadna z tych perspektyw nie działa na Ciebie podniecająco.
I dobrze.
Co więc przedsięwziąć by budowanie szło łatwiej?
Wdrożyć technikę „mokre na mokre”. Mój autorski sposób pracy sprawia, że powierzchnia staje się tak pięknie wygładzona, że niemal nie wymaga piłowania. Nie baw się zatem w układanie produktu grubą warstwą przy skórkach. Olej to! Zostawiaj 2 milimetrowy odstęp i poczekaj kilka sekund aż masa sama przepięknie się rozleje.
Unikaj pracy galaretkami. Trzeba mieć autentycznie sporo umiejętności i wprawy by nałożyć galaretkę szybko i bardzo równo – tak aby nie wymagała dużo piłowania.
W czasie modelowania obserwuj paznokieć od boku. Nie od góry! To straszna bzdura modelować łuk patrząc na paznokieć z klasycznej perspektywy! Nic wtedy nie widzisz.. modelujesz kompletnie w ciemno! Układasz apeks, łuk i s-line bez ładu i składu.
To tak pokrótce!
Zgodzisz się ze mną?
Że takie bezsensowne piłowanie odbiera Ci „sens zawodowego życia”?