„Dzień dobry, ja przyszłam na pazy… długi migdałek poproszę!”
– „Kill me please” pomyśli pewnie większość stylistek.😄
Problem polega jednak na tym, że część stylistek nie będzie widziała nic złego w tym życzeniu, a inne – mimo wahania, obaw i oporów – taką stylizację wykonają.
Dlaczego? Przyczyny są różne!🤦🏽♀️
1. Obawa przez utratą klientki – czyli stricte strata finansowa
2. Obawa przed posądzeniem o brak umiejętności
3. Brak asertywności – nieumiejętność klarownego postawienia granicy i powiedzenia NIE.
A przecież sprawa jest prosta jak konstrukcja cepa.
W przypadku paznokci obgryzionych trzymamy się kurczowo dwóch podstawowych wytycznych:
1️⃣Przedłużenie wykonujemy maksymalnie do 1/2 długości łożyska chyba że…
2️⃣Paznokcie mogą pochwalić się długim, wydatnym solidnym opuszkiem, wtedy dopuszczam przedłużenie o 100%, ponieważ nowy wolny brzeg nie wisi w powietrzu, a leży sobie spokojnie ostatecznie oparty na solidnej, „opuszkowej podporze”.
Akurat tutaj na zdjęciach widzimy szablon podłożony roboczo, demonstracyjnie! Nie jest wykonany pełen manicure, nie jest wyrównany i skrócony (tak!) wolny brzeg – dlatego forma jeszcze nie przylega idealnie.
Mimo wszystko widać tu bardzo dobrze dwa elementy których zawsze uczę w kontekście rekonstrukcji paznokci obgryzionych:
1. Wyklejenie formy na prosto (do prostego wolnego brzegu) by nie trzeba było bawić się w cięcie nożyczkami dla dopasowania się do tegoż wolnego brzegu.
2. Świetne cięcie boczne które sprawia, że paznokcie będą smukłe i zgrabne, a wydatne fałdy nie będą wypychać formy ku górze.
W skali od 1do10… na ile ocenisz trudność wykonania takiej stylizacji?😊