„Ale moim zdaniem to pokazywanie prywatności w social mediach jest bardzo niebezpieczne” – powiedziała Pani Profesor moderująca sesję w trakcie V Konferencji Naukowej „Zdrowie dla regionu” tuż po moim wykładzie poświęconym „Marce osobistej na styku środowiska akademickiego i biznesu”.
„Mnie kiedyś włamano się na konto i miałam w tego tytułu wiele nieprzyjemności” – kontynuowała.
Pokiwałam ze zrozumieniem głową… i co odpowiedziałam?
Po pierwsze – że oczywiście ogromnie dziękuję za cenną uwagę!
Po drugie – że jak najbardziej, kwestia cyberbezpieczeństwa to w obecnych czasach istotny problem i należy zwracać uwagę na wszelkie możliwe zabezpieczenia.
Po trzecie wreszcie… Że prywatność w SoMe nie ma nic wspólnego z utratą haseł.
Przez bardzo wiele lat moja społeczność nie wiedziała NIC o obszarze mojego życia prywatnego. Czy mam męża? Dzieci? Dziewczynę? Narzeczonego? NIC. Znaliście tylko Stefę.
I poza drobnymi – aż potężnymi (sic! Oksymoron jak ta lala!) – wyjątkami, ta sytuacja nie ulegnie zmianie.
Nie muszę epatować życiem prywatnym by prowadzić dobrze funkcjonujący biznes… choć pokusa jest ogromna!
Nic przecież nie sprzedaje się tak dobrze jak goły tyłek, drama czy rodzinne tragedie.
Grunt to jednak wypośrodkować te dwa światy.
I będzie dobrze.
Nie jestem przekonana czy Pani Profesor dała się przekonać tej narracji… ale nie szkodzi. Ja wiem, że moje twierdzenia mają głęboki sens.. a, że przy okazji spotkał mnie zaszczyt poprowadzenia wykładu na tej Konferencji – nie mam powodów do narzekania! Wręcz przeciwnie!